czwartek, 31 maja 2012

gdy zgaśnie słońce .

Nowy album Kali'ego. Polecam, bo jest serio dobry. < 3

Najlepszy utwór? :

Kali - Ucieczka do raju < 33


Strasznie mi się podobaa.; dd

Teraz wybieram się na rower, więc ewentualnie jutro wstawię kilka rzeczy.. ; p

wtorek, 29 maja 2012

W obronie kina

Czytali taka krótka praca z polskiego:

   Kino jest najpopularniejszą formą opowieści, jaką oferuje nam kultura współczesna. Jest rozrywką, a zarazem sztuką. Pozwala na głębsze zrozumienie człowieka i świata. Mimo, że wciąż się zmienia, nadal pozostaje kinem. Miejscem, gdzie "łączymy" się z duszą bohatera, przeżywając z nim wszelkie przygody i "wojnę uczuć". Z każdą nową projekcją utwory zadziwiają nas różnorodnymi efektami specjalnymi. Jednakże są one tylko niewielkim czynnikiem, który wpływa na nasze serca w czasie pokazu. Nawet telewizja czy komputer nie są wstanie odzwierciedlić tego, co dzieje się z nami, kiedy w wielkiej sali "gasną światła"...

Córka Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać

Ojj. Nudziło mi się najwyraźniej. Czyli coś dla fanów Harrego Pottera. Córka Voldemorta. Mam niewiele napisane ( 51 stron ) , ale jak się komuś spodoba to możliwe, że kiedyś skończę. ; d


Rezydencja
Zimaaa. Shere leżała w łóżku przykryta puchową pościelą. Z fascynacją spoglądała na spadające zwolna płatki śniegu za jej oknem.
Zaczęła przymykać oczy…
Pyyyk.
Otworzyła je nagle. Stała nad nią nieznana kobieta, o ciemnych lokach i ciężkich powiekach. Jakże dziwnie wyglądała. Jednak Shere przeraziła się samą obecnością tej postaci. Nie wiedziała co począć. Poczuła, że nie może się poruszyć. Nie było mowy o krzyku.
Kobieta zbliżyła się do jej twarzy i zamrugała. Po chwili kpiącą się uśmiechnęła.
- Witaj Mała… - ozwała się, a jej szept przeszył serce Shere.
Straszna kobieta zrzuciła z niej pościel i pociągnęła za kołnierz koszuli do góry, aby ta mogła wstać. Dziewczyna mimo wolnie zakryła twarz rękami, a następnie usłyszała tylko głuche Pyyyk.
***
Pyyyk. Shere w dziwny sposób przeniosła się do innego miejsca. „SEN” myślała dramatycznie. W jednej sekundzie znalazłam się w ciemnym pokoju, w którym niewiele było widać. Kobieta pchnęła ją w otchłań mieszkania. Poczuła pod sobą coś miękkiego. Zrozumiała, że to łóżko. Podniosła się rękami i spojrzała w stronę kobiety. Zdążyła jedynie zobaczyć rąbek jej sukni w drzwiach, które z trzaskiem zamknęła. „SEN” myślała gorączkowo Shere.
Jednak po chwili zaczęła rozumieć (?) sytuacje. Zaczęła się cofać. Dotarła do zimnej ściany. Osunęła się, a następnie skuliła. Jedyne co przyszło jej teraz na myśl: „PORWANIE”. Łzy grubą strugą poleciały po jej gładkich policzkach.
***
Shere zaczęła otwierać powoli oczy. Przebudziła się ze strasznego snu. Mimo to, poczuła zimną posadzkę, na której siedziała i wspomnienie wczorajszej nocy powróciło. Szybko wstała, wydając z siebie głuchy jęk. Czy była już na granicy szaleństwa?
Wtem w hukiem ktoś wszedł (wbiegł) do jej pokoju. Ta sama przedziwna kobieta, która porwała ją z jej własnego łóżka (porwała? ale w jaki sposób?). Shere przyjrzała się jej mimo temu. Twarz kobiety wskazywała, na ciężkie przeżycia w przeszłości. Teraz jej mina przybrała grymas wściekłości. Wściekłości kierowanej właśnie ku Shere.
- Kim ty… - przerażona dziewczyna chciała coś powiedzieć.
- Zamknij się! – przerwała jej kobieta i zrobiła krok ku niej – Mówisz, jeżeli ci pozwolę. A mówię teraz ja!
Shere poczuła jak mocno wali jej serce. Nie miała pojęcia jak się ma zachowywać. W końcu to porwanie (?). Ale postanowiła być posłużona.
- Jak ty wyglądasz… - powiedziała ciszej, a następnie z kpiącą miną zaczęła wszystko tłumaczyć Shere:
- Oj biedne dziecko. Nie mam zamiaru marnować na ciebie całego czasu. Więc szybko. Znalazłaś się w świecie Magii. Czarodzieje, wróżki, smoki i co tam jeszcze chcesz. Okazałaś się przydatną osobą dla nas, więc zaprosiliśmy cię tutaj. Będziesz się mnie słuchać, to wyjdzie ci to na dobre. A jak nie? To ja już coś wymyśle.
Zaśmiała się cichutko wypatrując reakcji Shere. Ale ta tylko stała i gapiła się na kobietę, jak na wariatkę. „Mój koniec – pomyślała – Trafiłam do szaleńca… Koniec… Boże”
Kobieta chyba to zrozumiała, bo nagle jej mina przybrała dziwny grymas.
- Nie rozumiesz…
Wtem wyjęła ( niewiadomo skąd) patyk (różdżkę?) i machnęła nią w stronę Shere.
Dziewczyna poczuła nagle dziwną moc, która przywarła ją do ściany. Magiaaa?
Shere uwierzyła. Otworzyła ze zdziwienia usta.
- Oo. No to teraz już chyba zrozumiałaś – ponownie zaczęła się śmiać. Machnęła różdżką w stronę szafy, której wcześniej Shere nie widziała. Ta nagle się otworzyła prezentując stroje, które odznaczały się wyłącznie jednym kolorem: czarnym.
- Jestem Bellatrix Leastrange , twoja nowa opiekunka. Witaj w świecie Magii, Shere Riddle – powiedziała zgrabnie bawiąc się różdżką. Jeszcze raz kpiąco się uśmiechnęła i bezszelestnie wyszła z pokoju.
***
Shere zrozumiała (mniej więcej) w jakiej znalazła się sytuacji.
- Świat Magii? – szepnęła – Więc on istnieje? Nie możliwe. Ale to było coś takiego dziwnego. Nie wytłumaczalnego.
Teraz poczuła fascynację tym miejscem, zapominając o wszystkim. Czuła się tu dobrze. Miała od początku przeczucie, że tu jest właśnie jej miejsce.
Jednak te wyobrażenia szybko minęły. Shere wróciła do racjonalnego myślenia. Rozejrzała się po pokoju. Dopiero teraz miała na to czas.
Był duży. W środku stało łoże z baldachimem w bladych kolorach żółci. Po jego prawej stronie stała ogromna szafa, na której tak kobieta, która nazwała siebie Bellatrix prezentowała swoje możliwości. Natomiast po lewej stał przeogromny regał – na książki, który mimo to stał pusty. Przy ów regale stało masywne, dębowe biurko. Równie jak szafa, i biurko stało nagie. Towarzyszył mu fotel koloru zgniłej zieleni. Jednak i on nie wyróżniał się niczym szczególnym.
Nie daleko znajdowało się okno, które dopiero teraz przykuło uwagę Shere. Zbliżyła się do niego. Było ogromne, a po bokach zwisały pięknie prezentujące się ciemne różowe firany („wszystko tu jest ciemne i zimne” – pomyślała Shere). Dotknęła szyby. Poczuła lekki powiem chłodnego powietrza. W końcu była zima. Spojrzała na znajdujący się przed nią krajobraz. Pagórki. Nic nadzwyczajnego. Wszystko zasypane śniegiem. Shere zaczęło towarzyszyć uczucie kłamstwa. „Może to nie jest wcale świat Magii” – pomyślała jak mogła być tak głupia, wierząc w takie bzdury.
Jednak zdołała dojrzeć kilka postaci w dali. Wytężyła wzrok. Tam stał centaur. Najprawdziwszy centaur! Głowa, tors, ręce – miał jak człowiek. A tułów? Konia.
Shere otworzyła szeroko usta ze zdziwienia. „A jednak prawda!” – myślała.
Jednak centaur nie był sam. Dookoła niego stała grupka ludzi. Wszyscy z różdżkami. Wyglądali na rozbawionych. Centaur jednak zachowywał spokój. Shere pomyślała o najgorszym. Czarodzieje jak jeden mąż podnieśli różdżki kierując je w centaura. I jak jeden mąż wypowiedzieli pewną formułkę. Shere widziała ruch ust. Jednak nie słyszała wypowiedzianych słów. I nagle z różdżek czarodziei „popłynął” czar, który miał dosięgnąć centaura. Potwór wydał z siebie przeraźliwy krzyk, który dotarł nawet do Shere. Ten głos przeszył jej serce. Zachwiała się do tyłu i upadła.
- Co to było…? – zdołała z siebie cichutko wykrztusić, a następnie twarz schowała w dłoniach. Uznała to za swoją porażkę.
I wtedy poczuła, że coś śliskiego zaczyna pełzać jej po ręce, którą podtrzymywała się po upadku.
Serce zaczęło jej walić jak oszalałe, ale nie miała odwagi aby spojrzeć na stwora.
- Proszę, odejdź – powiedziała szeptem Shere, jednak poczuła, jakby to nie ona sama wypowiedziała te słowa. Zaczęła się jeszcze bardziej bać.
- Nie bój się Czarna Panienko. Zasługiwał na śmierć. Był  postacią, która nam zagrażała. – zasyczał wąż, ale Shere go zrozumiała, to było dla niej straszne. Spróbowała jednak:
- Zagrażał? – uczucie dziwnej mowy powróciło, a sama Shere postanowiła się przełamać i spojrzeć.
Po jej ramionach piął się ogromny i długi wąż, o łuskach w prążki koloru brązowo-ciemnozielonego. Shere zachłysnęła się powietrzem, na jej widok.
- Jesteś wspaniałym dzieckiem Shere Riddle  - wysyczał wąż.
- Jaak jak… to możżżliwe, że  ciee rozuu… umiem.?
Wąż wystawił język z pyska i zasyczał.
- Jesteś potomkiem Slytherina. Posiadłaś dar wężoustych.
Shere wróciła pamięcią do Bellatrix. Ona też wspomniała to nazwisko. Nie miała pojęcia, kogo mogło oznaczać.
- Moi rodzice byli jego potomkami?
Wąż groźnie zasyczał i ze złości otworzył paszczę pokazując rząd zabójczych zębów. Shere wzdrygnęła.
- To mugole! – gniewnie zasyczał wąż.
- Nie rozumiem…
- Mój Pan! Czarny Pan! To twój ojciec. Tamci to zwykli mugole, nie mający prawa istnieć! – kontynuował nadal wściekły wąż – Słuchaj mnie uważnie Shere – syczał już poważniej i spokojniej – Wkrótce poznasz swojego ojca. Jednak musisz być gotowa, aby móc mu w pełni służyć. Oni cię przygotują.
Wąż zakręcił się wokół szyi Shere, jednak strach przed nim ustąpił, z dziewczyna poczuła, że to jest właśnie jej przyjaciel (?).
- Ja jestem Nagini – kontynuował wąż – Będę z tobą w stałym kontakcie. Nasze umysły są w pewnym sensie połączone. Wszystko ma przejść po myśli Czarnego Pana. Bądź posłuszna i nie rób głupstw. Kiedy świat zmieni się na lepsze, Pan daruje życie twoim mugolom. Ma to być nagroda za twoją służbę. Nie zapomnij o tym. Kiedy popełnisz błąd, oni zginą!
Nagini zsunęła jej się po rękach na podłogę. Skierowała się do lekko uchylonych drzwi.
- Odchodzę do Pana. Zawsze możesz mnie wezwać.
Jeszcze raz przystanęła i zwróciła łeb w stronę Shere.
- Uszykuj się i czekaj na Leastrange. Przyjdzie po ciebie. Bądź posłużna!
Wąż wypełznął. Jednak Shere czuła jego obecność i swoim umyśle…
Mimo to postanowiła ustać na ich warunki. Cóż innego mogła zrobić? To było straszne…
***
Shere stała przed lustrem zawieszonym na lewych drzwiach szafy. Przebrała się, tak jak nakazał jej wąż. Wiedziała, że to wszystko nie jest normalne, więc lepiej nie ryzykować konfrontacji z tymi stworzeniami (?). Spojrzała na czarną suknię. Pasowała jej do kruczoczarnych włosów, jak również podkreślały jej ciemne oczy.
Nagle spojrzała jeszcze raz w stronę okna. Pokręciła głową na wspomnienie śmierci centaura. Nie miała odwagi jeszcze raz spojrzeć na podwórze. Bała się tego, co dopiero miałaby zobaczyć.
Wtedy do jej pokoju weszła kolejna nieznana jej postać. Była to wysoka blondynka, o bladoniebieskich oczach i wielkiej urodzie, którą zacieniał grymas na jej twarzy.
Spojrzała wyniośle na Shere, jednak po chwili lekko się ukłoniła na przywitanie nowego gościa w swoim domu.
- Narcyza Malfoy, do usług – przedstawiła się kobieta – Pani tego domu i siostra Bellatrix – mówiła dalej, przeszywając Shere zabójczym wzrokiem – Bella mówiła, że jesteś krewną Rudolfa. Miło mi gościć cię w moim domu.
- Mi również – Shere nisko się ukłoniła. Zrozumiała powiązanie Bellatrix z tą kobietą i tym światem. Wiedziała, że tej osobie również nie będzie mogła się przeciwstawić, więc wolała już od początku stanąć po jej stronie.
Kobieta grymaśnie się uśmiechnęła, a następnie dodała:
- Bella prosiła, abym po ciebie wstąpiła – podniosła rękę w stronę drzwi – Czy byś mogła? – mówiła kobieta pamiętając o estetyce, a może działały na nią słowa starszej siostry, która przyznała, że Czarny Pan wielce miłuje jej krewną, gdyż jej siła i w pełni nie odkryta moc, którą wyczuł będzie mu wielce przychylna.
Shere drżącym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Bała się momentu, w którym będzie musiała opuścić pokój, ale wiedziała, że jest zdana na całkowitą łaskę tych ludzi.
Przekroczyła próg pokoju. Jej oczyma ukazał się ogromny korytarz o kamiennej posadzce okrytej wytwornym dywanem krwistego koloru. Jednak nie to przykuło uwagę Shere, a obrazy o złotych ramach zawieszone na ścianie. Były to wyłącznie portrety. Zapewne rodzinne. Najdziwniejsze było jednak to, że wszystkie przedstawiony na nich postacie były w stanie snu. W natłoku myśli, Shere nie usłyszała nawet chrapania, które z nich dochodziło. Jednakże ukoronowaniem tego, był ostatni obraz, obok którego przechodziła Shere, a za nią pani Malfoy. Dziewczyna przystanęła przy podobiźnie starszego mężczyzny, wyniszczonego przez życie, w czarnych szatach. Przypatrywał się Shere. A ku jej zdziwieniu, nagle powstał z fotelu (w którym dotychczas przesiadywał) i nisko ukłonił się Shere.
Dziewczyna ze zdziwieniem spojrzała w stronę towarzyszącej jej kobiecie. Próbowała to ukryć, jednak była również zaskoczona jak i sama Shere. Szybko zwróciła głowę ku Shere i nakazała jej, aby szła dalej.
***
Shere dotknęła ogromnej, dębowej balustrady z wyrzeźbionymi znakami, których nie znała. Schodziła powoli z masywnych schodów, bojąc się tego co postanowią z nią zrobić. W końcu muszą posiadać jakikolwiek cel odnośnie jej…
Ostatni stopień…
Znalazła się w ogromnym pomieszczeniu. „Ten dom jest przerażająco wielki” wzdrygnęła się na tą myśl. Była teraz w salonie. Wszystkie ściany były pomalowane na ciemny fiolet, a panujący tu półmrok nadawała każdemu detalowi mroczny charakter. W centralnej części salonu zbudowany był kominek (równie pokaźnych rozmiarów), w którym paliło się ognisko, trzaskając palące w nim drewno. Spojrzała ku górze. Wisiał tam najokazalszy żyrandol jaki kiedykolwiek w życiu widziała. Z lekkością zwisały na nim kryształy, które jak lustro odbijały otaczający je pokój i wszystkie szczegóły i postacie w nim przebywające.  Niedaleko kominka stał długi stół z licznymi krzesłami. Blat zastawiony był do połowy strawą. Tylko do połowy, gdzie stało pięć krzeseł. Trzy już zajęte, natomiast dwa wolne. Shere pomyślała, że to dla niej i towarzyszącej jej kobiety. Była rad, że właśnie tak będą mogły potoczyć się jej dalsze losy. Z najbliższego miejsca wstał mężczyzna. Był dużo wyższy od Shere. Podszedł do niej, wziął ją za rękę i lekkim muśnięciem ust ucałował ją, przy czym nisko się ukłonił.
- Lucjusz Malfoy – przedstawił się z lekkim uśmiechem – Gościsz w mym domu panienko.
Następnie nachylił się do niej. Miał długie, jasne włosy, a stalowe oczy przenikały dogłębnie Shere. Mężczyzna nagle słyszalnym ledwo głosem odezwał się:
- Witaj w domu Shere Riddle.
„w domu” Shere wzdrygnęła się. Czyżby dlatego tu przybyła? Czyżby to było jej miejsce na świecie?
Pan Lucjusz odchylił się, a następnie już mocniejszym głosem wypowiedział się:
- Już poznałaś moją żonę Narcyzę – tu skinął na kobietę stojącą niedaleko Shere – Jesteś na dworze w Wiltshire. Toteż chciałbym ci również przedstawić mego syna.
Zza pleców pana Lucjusza wystąpił jego syn. Shere od razu pojęła, jak ten chłopak był podobny do swojego ojca. Miał identycznie gładkie, jasne włosy i spiczasty podbródek. Jak również te stalowe oczy, które urzekły Shere.
Mimo to chłopak nie wyglądał na zbytnio ucieszonego wizytą nieznajomej dziewczyny w swoim domu. Podszedł do niej wyłącznie z przymusu ojca, chociaż najchętniej już by ją z tąd wyrzucił. A jego oczy przeszywały ją tak, jak by patrzył na kogoś z typowego miejskiego śmietnika. Samej Shere się to nie spodobało.
Chłopak wyciągnął ku niej dłoń. Ona zawahała się, jednak podała mu swoją rękę, który on z należytej kultury, chociaż z obrzydzeniem ucałował.
- Dracon Malfoy, do usług – odezwał się, szybko odsuwając od Shere.
Dziewczyna poczuła nagle czyjeś dłonie, na swych ramionach. Szybkim ruchem głowy odwróciła się. Była to pani Narcyna, która lekkim pchnięciem Shere, chciała aby ta usiadła na jednym z bogato zdobionych krzeseł, obok niej. Dziewczyna wykonała to ulegle, wiedząc, że w tym domu trudno będzie się jej odnaleźć i, że chociaż postać pani Narcyzy, tak krótko jej znanej, może być jej pomocny w przyszłym życiu.
Siadając Shere wiedziała, że wszyscy się jej przyglądając. Poczuła, że lekko się rumieni. Spojrzała na Bellatrix. Jak dotąd próbowała unikać jej spojrzenia. Naprawdę się jej bała. A nie miała pewności, czy aby tutaj również nie miała sposobności jej zaatakować. Po myśli „chodził” jej ciągle ten centaur. Jednak nie miała pojęcia, czy zajęli się nim ci ludzie, w którymi właśnie siedziała przy stole.
Bellatrix ze złowieszczym uśmiechem przypatrywała się Shere. Od teraz była jej „opiekunką”. Przerażało to dziewczynę. Wzrok tej strasznej kobiety uświadomił jej nagle, że w tym krótkim czasie ostrzeżono ją przed niepotrzebnymi pytaniami. Nie do końca rozumiała swoje stanowisko w całym tym zamieszaniu. Ale zdawała sobie sprawę, że jest to dla niektórych tajemnica wielkiej wagi, za którą to właśnie Shere, albo jej rodzina mogłaby przypłacić życiem. Więc, postanowiła nie odzywać się nie pytana, przed całą wieczerzę.
Spojrzała teraz na stół. Był zastawiona wieloma półmiskami pełnymi jedzenia, którego zapach aż przebudził zmysły Shere. Mimo to, Shere nie była głodna. Nie ufała tym ludziom. Bała się ich. Na pewno by z już stąd uciekła, gdyby nie to wszystko. Gdyby nie ten wąż, który ją ostrzegł. Gdyby nie krótki pokaz możliwości magicznych(?) nowych „przyjaciół”. Jednakże to jej starczyło, aby pozostać na warunkach tego domu.
I w dodatku to dziwne przeczucie przynależności do tych ludzi. Nigdy się tak nie czuła jak właśnie tutaj. Rozmyślała, teraz nad słowami pana Lucjusza „witaj w domu”. A więc może to był właśnie jej dom? Tylko czemu akurat dowiaduje się tego teraz? Było wiele pytać, które chciała komukolwiek zadać. Ale nie tutaj. Musiała się powstrzymać. Nie miała najmniejszego pojęcia, komu można coś mówić, a komu nie…
 - Do jakiej chodziłaś szkoły? – z rozmyślań wyrwał ją ten sam niemiły chłopak, który poprzednio nie zrobił na niej najlepszego wrażenia. Nie była mu za to zbytnio wdzięczna. Jednak zauważyła, że patrzy na jej pusty talerz, w czasie kiedy wszyscy już dawno zaczęli swoją wieczerzę. Shere zakłopotała się tym, a następnie wróciła myślą do pytania. Jednak ni zdążyła na nie nawet odchrząknąć, gdy za nią odpowiedziała jej opiekunka:
- Niech cię to nie interesuje Draco – skwitowała go. A on zmieszany, niepewnie kiwnął głową. Shere z lekkim rozbawieniem uznała, że i on się boi jej opiekunki. A samej Bellatrix była wdzięczna, że skwitowała w ten sposób Draco, co mimo wszystko pozwoliło jej na nieodpowiedzenie na to niezręczne pytanie.
Mimo to temat powiódł dalej. Po paru minutach ciszy pan Malfoy postanowił wytłumaczyć synowi zaistniałą sytuację (jednakże tylko w pewnym stopniu).
- Draco to było niezbyt odpowiednie pytanie – odchrząknął – Mimo to powinieneś wiedzieć co nie co o naszym gościu. Otóż Shere – skłonił się lekko ku niej – We wczesnym dzieciństwie trafiła pod opiekę zwykłej mugolskiej rodziny – na co Draco z kpiącym uśmieszkiem zwrócił się ku Shere, a ona poczuła jak zaczyna się w niej rozpalać złość – Czarny Pan od początku zdawał sobie sprawę o zdolnościach jakie posiadła ów dziewczyna. Jednak wydarzenia po sobie następujące uniemożliwiły nieco odzyskanie jej. Więc pozostała w opiece mugoli. Jednakże – tu podniósł nieco głośniej – kiedy Czarny Pan powrócił, postanowił na nowo zająć się sprawą Shere. Jej ukryta moc oraz czystość krwi (uważano, że była daleką kuzynką z rodziną Lastrange) wzbudzała zachwyt Pana. Dlatego postanowił, abyśmy to my zajęli się wychowaniem na nowo Shere. Mamy rozkaz przygotować ją do przyszłego życia wśród nas. Teraz rozumiesz?
Jednak Draco siedział nieruchomo wpatrując się z lekkim niesmakiem w ojca. Powoli rozumował każde wypowiedziane przez niego słowo, dochodząc do wniosku, że Shere ma tu zostać. Oni mają ją „wychować”. Ma być jednym z nich. I że jest wielce lubiana przez ich Mistrza. To było wszystko dla niego dziwne. Ale nie tylko dla niego. Shere również słuchała tej wypowiedzi. Wciąż zastanawiając się kim jest Czarny Pan i jaki ona ma z nim związek? To było trudne. Ale musiała to zaakceptować. I to zrobiła. A ta dziwna siła, która nad nią „stała” wmusiła w nią pozostanie tutaj i wiarę, że to co się tu dzieje jest dobre…

poniedziałek, 28 maja 2012

Toffy .


Czytane - "Pieśń Lodu i Ognia . Nawałnica mieczy. Stal i śnieg."


Czyli trzeci tom i druga część sagi R.R. Martina. Od dzisiaj zaczynam. Mam zamiar zakupić sobie egzemplarz, aby móc go przedstawić jako lekturę dowolną na polski. Następnie chcę sobie nad lustrem powiesić półkę i tam ustawić swoje książki. Z czasem mam zamiar wzbogacić ową półeczkę o wszystkie części "Pieśń Lodu i Ognia", "Igrzyska Śmierci" ( te już mam) , "Harrego Pottera", ewentualnie "Zmierzch" ( muszę najpierw przeczytać, gdyż nie wiem czy ta książka jest taką porażką jak mówią -.- ), z Raiją dam sobie spokój, mam 1 tom. No ale jak zakupie dalsze 39, to mi półki braknie >.<

Dobra kończę i biorę się za czytanie. ; D

niedziela, 27 maja 2012

Rajd.

Dzisiaj krótki szybki post.

Byłam z Domi na rajdzie rowerowych, organizowanym przez jej tatę i wujka. ; dd Przejechaliśmy chyba pół świata, a ja jestem padnięta... Najwyżej jutro bliżej opiszę całą wycieczkę.

Chciałam też pokazać co wraz z Bartkiem zrobiliśmy dla naszej mamy [ 26. V. ] :

. ; DD

sobota, 26 maja 2012

PS.

Wczoraj był piątek. A nie wstawiłam fragmentu. Teraz nadrobię. Sorki za błędy >.< 1 cz. jest niedopracowana. Ale już jest poprawiona na drukowanej formie. Wystarczy przepisać. Przy drugiej części bardziej się pilnuje. ;  dd

Dodatkowo ulepszyłam zakładkę: TWÓRCZOŚĆ PLASTYCZNA oraz dołożyłam AF. ; dd

piątek, 25 maja 2012

Czytane - "Podziemny Krąg"

Czyli książką z przepisami jak zrobić nitroglicerynę, czy żylasty ładunek wybuchowy. Trudno ją z początku zrozumieć, ale jakoś można xd. Załatwię sobie film. Gra w nim Brad Pitt. ; dd

Krótki opis fabuły:

Opowieść o znudzonym życiem japiszonie, który poznaje w barze nieznajomego i rozpoczyna przyjaźń z nim od walki na pięści. Doznanie jest tak niezwykłe, że bohater wspólnie z nowym przyjacielem Tylerem zakładają podziemne kluby walki. Tyler okazuje się być jednak nie tylko anarchistą, lecz i terrorystą, a bohater zaczyna mieć kłopoty z osobowością.


Książka ma 240 stron. Niewiele, więc zachęcam xdd.

PS. Uporałam się z Pieśń Lodu i Ognia. Jeszcze 4 tomy. Ale robię krótką przerwę na inne powieści.. ; )

środa, 23 maja 2012

Ekhem.

Czy dzisiaj działo się coś na tyle ciekawego, że warto o tym napisać? Raczej nie. Jutro przedstawiamy  nasze projekty gimnazjalne przez komisją. Proszę trzymać kciuki za drużynę matematyczną 3c. ; D

Dodatkowo niektórzy nalegali, aby wstawić więcej Destiny. Wiem, że druga część jest lepsza. Ale zaczynałam od Zabójcy Dusz, więc jest ona podstawą. Ale dziś wstawię obszerny fragment. Znajdziecie go w zakładce o tym samym tytule co książka. ; dd

wtorek, 22 maja 2012

Ekheem. ; d

A więc oficjalnie kontynuuje Destiny. Dzisiaj napisałam dodatkowych 10 stron. Wstawię teraz krótki fragment. I kończę bo mi się właśnie ściągnął 8 odcinek Gry o Tron. < 3

Zawsze kiedy ją zostawiał, bał się, że coś może się stać. Znał jej moc. Jednak dobrze też wiedział, że nie potrafi nad nią zapanować. „Pamiętaj. Nie możesz się do niej przywiązać. Nie możesz nawet myśleć o czymś więcej. To nie tak ma wyglądać!” – powtarzał sobie te słowa za każdym razem, kiedy wracał na polanę, aby przy niej trwać. Był też trochę rozczarowany. Każdego dnia. Bolało go, że nie uśmiecha się do niego. Nie mówi swym rozradowanym głosem, tak jak przed dniem, kiedy...

poniedziałek, 21 maja 2012

coś

siedzisz na  świeżo ściętej trawie . dokładnie czujesz jej zapach . wspominasz sobie jak było kiedyś zabawnie , jak miło spędzało się czas . potem porównujesz to z teraźniejszością . zastanawiasz się czemu akurat tak się to skończyło? zadajesz sobie to pytanie już od dłuższego czasu . mimo, że do chwili obecnej nie znasz odpowiedzi . albo sam nie chcesz stanąć prawdzie w oczy . kolejne pytanie, które ci się nasuwa jest prostsze: czyja to wina? a że wciąż nie znasz i na to odpowiedzi - wstajesz - zapominasz - i zajmujesz się sobą. ; pp

Culcha Candela - Nobody < 3

niedziela, 20 maja 2012

Destiny. będzie kontynuacja. ; dd

Nom. Będzie lepiej dopracowana niż pierwsza część, zadbam o to. ; D Wczoraj znalazłam swój magiczny zeszyt i dodałam do niego kilka nowych notatek. m.in. skrót każdej z części [ abym znów się nie pogubiła, co gdzie i kiedy xd ] . Postanowiłam że postacie smoków, będą miały miejsce przez całą sagę. Chciałam je uśmiercić pod koniec części II, no ale zmieniłam zdanie. Ostatecznie wszystkie chyba zginą, ale to się dopiero zobaczy. Bo w mojej książce to już wszyscy i tak umierają >.<

Teraz zmykam na obiad, więc może pod wieczór dam kilka streszczeń, ale jeszcze się zastanowię. ; P

sobota, 19 maja 2012

Tunel cd.

Na dzisiaj tyle, bo wciąż czytam "Pieśń Lodu i Ognia".



Tak jak się spodziewałam stał tam Sell, nie. Stał tam Selwyn. Patrzył na mnie władczo. To pobudziło nienawiść w moim sercu. To było coś przerażającego. Uświadomiłam sobie, jak przywiązana dotąd czułam się do tego chłopaka, a on potrafił zniszczyć to w jednej chwili. A teraz stoi prze de mną i wpatruje się we mnie, jak bym była rzeczą należącą wyłącznie do niego.  A czy właśnie tak nie było? Rzeczywistość jest przerażająca. Posłusznie, bez słowa ruszyłam za nim do mojego nowego domu…
***
Po raz kolejny złapałam się na tym, że zastanawiam się jak stąd mogę uciec. Potrząsnęłam przecząco głową, nad dzbankiem z wodą, który niosłam. Musiałam się pogodzić z tym co mnie czeka. Jutro Wielki Spis – Selwyn wpisze moje imię ze swoim nazwiskiem pod listą młodych ludzi. Ponownie spojrzałam za granicę, którą wyznaczył nam rząd, aby oddzielić nasze ziemie od tzw. dzikich. Słyszałam wiele o ludziach tam zamieszkujących. Nie byli jednolitym państwem jak my. Raczej zbieraniną kilku ludzi, którzy razem próbowali przeżyć w lesie. Nie mieli pól. Żywili się tylko tym co sami złowili. Ludzie z wioski twierdzili, że samemu nie dało się tam przeżyć. A wszyscy, którzy uciekli z wioski, zostali z nienawiści zabici przez nich. Więc byliśmy skazani na to miejsce. Nie mogłam pozbyć się myśli, czy aby nie uciec właśnie tam. Ale przecież tam nie czekała mnie żadna przyszłość. Tylko śmierć. Wróciłam do mojego „domu”.

Tunel? zapowiedź. cd.?

Hmm. Kasia chciała cd Tunelu, więc dzisiaj zajmę się kontynuacją tego. Z dedykacją dla niej. ; d

Do tego, wyszedł pomysł na nową serie filmików. Jak się będzie nazywał główny bohater? ROMET WIEJSKA STRZAŁA. Więc pozostanie tylko fabuła. Ja chce to zobaczyć. Masakraa >.<

piątek, 18 maja 2012

Destiny . przeznaczenie cd.

Nowy pomysł. Należy uczyć się systematyczności. No i wtedy moje wpisy bd lepiej uporządkowane. W każdy piątek będę wstawiać kolejne fragmenty opowiadań  (tych dłuższych), gdyż sądzę, że jeżeli mnie najdzie wena na jakieś krótsze, to będę wstawiać na bieżąco. 


Już nawet nie napominam o zawartych tu błędach. Ale po prostu opowiadanie jest trochę "stare" i dlatego.:


Seele właśnie budziła się. Słyszała czyjeś nieznane głosy. I nagle przypomniała sobie co wczoraj tak naprawdę zaszło. Jak wiele stało się z jej dotychczasowym życiem. Jak dużo się zmieniło. A uświadamiając sobie to wszystko, zerwała się ze snu. Pośpiesznie wstała, lecz zaraz przewróciła się w wyniku zbyt szybkiego zareagowania.
- Czego się boisz? – usłyszała męski głos. A mówił do niej nie wiele od niej starszy chłopak. Miał dość charakterystyczny wygląd. Dość długie, kasztanowe włosy opadały mu na czoło, i dlatego obwiązał sobie głowę zielona opaskę, idealnie dobraną do włosów. Jego jaskrawo-zielone oczy bacznie obserwowały Seele. Natomiast jego towarzysz, drobniejszy od przyjaciela, miał wręcz granatowe włosy i czarne jak smoła oczy. Na twarzy widniały mu głębokie dwie szramy. Na szyi miał zawieszony prymitywny łańcuszek ze sznurków. Źle patrzył na Seele, jakby obawiał się jej i nie akceptował między nimi.
- Boi się samej siebie – odpowiedział drugi chłopak.
- Nie mów tak. Jesteśmy dla niej nowymi stworzeniami – uśmiechnął się ten pierwszy.
- Ja wcale nie nalegałem na jej poznanie – oburzył się ten drugi.
Na co już ten pierwszy nie odpowiedział. Wstał i podszedł do wystraszonej Seele, podając jej rękę. Lecz ta nie ufnie nie chciała jego pomocy.
- Wiem, że obawiasz się nas, ale wiedz, że cię nie skrzywdzimy. Chcemy jedynie pomóc. – powiedział mile.
- Ty chcesz pomóc! – wtrącił drugi chłopak, ale i to ten milszy puścił mimo uszu.
W końcu Seele uznała, że lepiej współpracować z owymi chłopcami. Nie wiedziała kim tak naprawdę są, ale to oni ją uratowali i to ona właśnie była na ich woli.
Udali się we dwoje, aby siąść przy ognisku razem z drugim chłopakiem, który bezczelnie wpatrywał się w Seele nienawistnym wzrokiem.
- Jeszcze się nie przedstawiliśmy – odezwał się pierwszy chłopak – Jestem Noitra – wskazał na siebie i pośpiesznie wstał, aby tylko ukłonić się przed Seele, po to aby pokazać należny szacunek dla kobiet. Potem ponownie usiadł przy ognisku i odezwał się:
- A ten tutaj – wskazał na drugiego chłopaka – To Nova, mój kompan.
- Yhy. – przytaknął niechętnie Nova.
- Nie przejmuj się nim, on ma tak zawsze – zaśmiał się Noitra, a Seele lekko odwzajemniła jego uśmiech, a następnie opowiedziała o sobie i swojej historie.
Chłopaki zaczęli się ponownie przekomarzać, jednak Seele była już w swoim zamkniętym świecie. Nie umiała poskładać swoich myśli. Jednak chciała sprawdzić tylko jedną rzecz.
Wyciągnęła dłoń w kierunku palącego się ogniska. Nie mogła zrozumieć czemu wtedy ta tkanina nie popaliła jej rąk. Była już centymetry od palącego się ogniska, kiedy nagle poczuła czyjąś dłoń na nadgarstku. Ku jej zdziwieniu był to Nova. Spojrzała na niego wystraszonym wzrokiem.
- Co chcesz zrobić? – spytał oschle.
- Ja… ch… chciałam tylko coś sprawdzić – odpowiedziała niepewnie Seele.
- Niby co? – atakował Nova.
- Ja.. ee… - zaczęła się jąkać Seele, bojąc się Novy, który w dodatku cały czas ją trzymał.
- Daj jej spokój – uratował ją z opresji Noitra – Jeżeli chce się poparzyć to niech dotyka – zaśmiał się.
I Nova puścił rękę.
- Co chciałaś sprawdzić? – spytał milszym od Novy głosem.
- No bo… kiedy dotknęła pewnej tkaniny, ona w jednej chwili przemieniła się w popiół. A ja ją trzymała, a mnie nie poparzyła.
Nova prychnął na fakt, że jemu dziewczyna nie miała zamiaru odpowiedzieć.
I wtedy Seele nie zauważalnie włożyła rękę do czerwonego ogniska. Jednakże szybko cofnęła ją w przerażeniu, gdyż ogień zamiast poparzyć jej rękę, powiększył się dotykając wręcz płomieniami pozostałych towarzyszy, którzy ze strachu odskoczyli.
- Co ty wyprawiasz!? – ryknął Nova.
- Hahaha. – zaczął się śmiać Noitra.
Seele i Nova zdezorientowani popatrzyli na kompana.
- Czemu się śmiejesz? – spytał oburzony Nova.
- Bo to śmieszne? – odpowiedział chłopak.
- Śmieszne? O mało nas nie popaliła! – wydarł się Nova.
- E tam. Przesadzasz. – i spojrzał dociekliwie na Seele – Widzę, że mamy do czynienia z Medium Żywiołu.
Nova wyprostował się, najwidoczniej rozumiejąc co się dzieje. Natomiast Noitra spoważniał.
- Zdajesz sobie sprawę jaką moc posiadasz?
Seele znacząco pokręciła głową. W ogóle nie rozumiała tego świata.
- Od kiedy wiesz o swojej mocy?
Seele zrobiła zdziwione oczy.
- Nie wiem nic o żadnej … - nagle uświadomiła sobie cały ten cyrk w lesie z zielonymi stworami, sięgnęła do torby, gdzie w ostatniej chwili przed omdlę ciem schowała dziwną rękojeść. Teraz ją wyciągnęła i pokazała Noitrze.
- Widzisz. Dostałam ją od ojca. Myślałam, że to zwykła rękojeść, ale… - nagle zacięła się i badawczo spojrzała na Noitrę – O co ci chodzi? Wiesz coś o tych dziwnych zdarzeniach z zielonymi stworami?!
Noitra wyprostował się.
- Dużo jest do opowiadania tutaj. Cały nas świat jest rozległy i tajemniczy.
- Nie zabraniam Ci mówić…
- Zwyczajni ludzie nawet nie zdają sobie sprawy z otaczającej jej rzeczywistości. Ten świat został podzielony na ludzi świadomych i niewidomych. Nasza kultura należy do świadomych swojego istnienia istot. Jesteśmy w połowie ludźmi, a w połowie? Trudno jest mi nawet powiedzieć czym my jesteśmy. Każdy z nas objawia pewne zdolności. Wyróżnia się wiele rodzajów ludzi podobnych do nas. Najważniejsi to, Medium Ducha, czyli ktoś taki jak ja czy Nova.
- Czyli co? – przerwała mu zaciekawiona Seele.
- Medium Ducha? Potrafimy połączyć się z duchem, duszą, która obdarza nas swoją mocą. Żyjemy z nią już do końca swych dni i wtedy ta dusza wykona swój przy ziemski obowiązek i odejdzie w Lepsze Miejsce.
- Możesz mi to pokazać?
- W swoim czasie, jednak mogę Ci pokazać co innego. Oprócz Medium Duszy, można wyróżnić Medium Bestii. Dana osoba przez owe medium może połączyć się z duszą dowolnej bestii. W moim przypadku…
Noitra podniósł rękę do góry.
- Fly…
I nagle coś zaczęło lecieć od Słońca w ich stronę. Coś dziwnego. Kiedy wystarczająco się zbliżyło, Seele zauważyła, że był to zwyczajny orzeł. Ptak usiadł na ręku Noitry i rozprostował skrzydła z wdziękiem.
- Może nie wygląda na jakiegoś specjalnego wojownika, ale jest niezwykle potężnym orłem. I jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. – pochwalił orła i podrzucił go ręką. Ptak odleciał za lasy.
- Nie boisz się go tak puszczać? – spytała zaciekawiona Seele.
- Wierzę, że Fly przybędzie mi zawsze z pomocą.
Seele pokiwała głową, na znak, że rozumie.
- Jest więcej tych Medium? – dodała po chwili Seele.
- Oj jest. Na przykład ty zaliczasz się do bardzo rzadkiego  Medium Żywiołu.
Seele przysunęła się bliżej Noitry, aby lepiej słyszeć, gdyż już raz mówiono o niej jak o żywiole.
- To człowiek stworzony przez dany żywioł – mówił Noitra – Ogień tworzy swojego wybrańca z własnych płomieni. Woda, z kropli rosy. Ziemia z gliny, a powietrze z podmuchów wiosennego wiatru.
- Uważasz, że ja niby jestem stworzona z żywiołu? – spytał zdezorientowana Seele.
- Prawdopodobnie. Ogień nie krzywdzi Cię, wiec musiałaś być wybranką tego żywiołu.
- Uważasz, że nie jestem człowiekiem!? – wystraszyła się Seele. A Noitra tylko przecząco pokręcił głową.
Seele spojrzała na niego wystraszonymi oczami. Nie miała pojęcia co ma z tym zrobić. Jak postępować.
- Nie martw się – pocieszył ją Noitra – To dar. Odnawia się mniej więcej co parę wieków, gdyż władcy żywiołów są wręcz nieśmiertelni. A kiedy umrą wszyscy wybrańcy Żywiołów, to mają one za zadanie odnowić swój rytuał ożywienia.
- Nie chce być nieśmiertelna – mówiła już spokojniej Seele, oswajając się z tymi wszystkimi informacjami.
- Nie chce cię jeszcze bardziej przerazić. – uprzedził Noitra.
- Jeżeli jestem wybrańcem Żywiołu, muszę się z tym pogodzić. Jeżeli to moje przeznaczenie, to ja z nim wytrwam do końca. – spuściła głowę.
Noitra popatrzył na nią, aby upewnić się czy może dalej mówić.
- Ale taka jest prawda, że Medium Żywiołu szybko tracą życie w wielu powodów.
- Ale mówiłeś, że są nieśmiertelni…
- Owszem. Ale nie zalicza się do tego śmierci z czyjejś ręki.
- Rozumiem…
- Nie martw się – zaczął weselej Noitra – Jeżeli będziesz na siebie uważać to przeżyjesz swoje w tym świecie.
- Jeżeli będzie się tak publicznie ujawniać, to na pewno – wtrącił się Nova.
- Co masz na myśli? – spytał Noitra.
- Nie mów, że nie wiesz – prychnął Nova – Zdajesz sobie sprawę, że jest ścigana przez Zabójców. A nasz nowy ustrój nie da jej długo żyć.
- Co masz na myśli mówiąc Zabójców? – krzyknęła Seele – Czy to mogą być ci sami, którymi matka mi się odgrażała? Ci sami, którzy zaatakowali mnie w lesie?
- Możliwe. Jednakże Ci z lasu zostali tylko wysłani przez Zabójców – mówił dalej Nova – Zabójcy są o wiele gorsi. Już same spotkanie z ich Adiutantami może przyprawić wiele problemów. A przepaść między Zabójcą, a Adiutantem jest naprawdę ogromną. Nawet nie możesz wyobrazić sobie ich mocy.
- Skąd o tym wiesz? – spytała dociekliwie Seele.
- To cie już nie musi interesować – i nagle dotknął swoją twarz, a dokładniej to dwóch szram na prawym policzku. Seele zauważyła to. Jednak nie chciała bardziej wnerwiać Novy.
- Ale my ją przecież obronimy! Prawda Nova? – spytał nagle Noitra dziwnie patrząc na przyjaciela. Który chwile na niego patrzał, aż w końcu odpowiedział:
- Wedle życzenia.