Tak jak się spodziewałam stał tam Sell, nie. Stał tam
Selwyn. Patrzył na mnie władczo. To pobudziło nienawiść w moim sercu. To było
coś przerażającego. Uświadomiłam sobie, jak przywiązana dotąd czułam się do
tego chłopaka, a on potrafił zniszczyć to w jednej chwili. A teraz stoi prze de
mną i wpatruje się we mnie, jak bym była rzeczą należącą wyłącznie do niego. A czy właśnie tak nie było? Rzeczywistość
jest przerażająca. Posłusznie, bez słowa ruszyłam za nim do mojego nowego domu…
***
Po raz kolejny złapałam się na tym, że zastanawiam się jak
stąd mogę uciec. Potrząsnęłam przecząco głową, nad dzbankiem z wodą, który
niosłam. Musiałam się pogodzić z tym co mnie czeka. Jutro Wielki Spis – Selwyn
wpisze moje imię ze swoim nazwiskiem pod listą młodych ludzi. Ponownie
spojrzałam za granicę, którą wyznaczył nam rząd, aby oddzielić nasze ziemie od
tzw. dzikich. Słyszałam wiele o ludziach tam zamieszkujących. Nie byli
jednolitym państwem jak my. Raczej zbieraniną kilku ludzi, którzy razem
próbowali przeżyć w lesie. Nie mieli pól. Żywili się tylko tym co sami złowili.
Ludzie z wioski twierdzili, że samemu nie dało się tam przeżyć. A wszyscy,
którzy uciekli z wioski, zostali z nienawiści zabici przez nich. Więc byliśmy
skazani na to miejsce. Nie mogłam pozbyć się myśli, czy aby nie uciec właśnie
tam. Ale przecież tam nie czekała mnie żadna przyszłość. Tylko śmierć. Wróciłam
do mojego „domu”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ładnie proszę o komentarzyyk. ; d