A co do zespołu - lubię muzykę celtycką - dzięki Fairy Tail. < 3
Eh. Chciałam dodać tłumaczenie, ale nigdzie nie widzę, a ja... tłumaczyć nie będę -.-
A dla urozmaicenia wpisu, dam krótki urywek z ARTEFAKTU, bo nie mam nic innego "świeżego", mimo iż obiecywałam sobie, że nie będę wstawiać tu tego opowiadania..
Nie pamiętała go. Ale wiedziała,
że to on. On jest jej początkiem i końcem.
- Chciałem żebyś tu przyszła –
odezwał się w końcu. Jego płaszcz łomotał na wietrze.
- Chciałem ci ją pokazać - Wieczną
Krainę. Ląd Magii. Śmierć dla Żywiołu.
- Więc my… - wiedziała już co to
oznacza.
- Umieramy od światła, a światło
od nas.
- Rozumiem – powiedziała cicho.
Vruet się uśmiechnął.
- Nic nie jest wieczne. Zniknie
nawet ta kraina. Ale, ja i ty. Chodź zginiemy, to pieśń o nas będzie
bezczasowa.
Vaynei nie mogła zrozumieć.
„Najgorszy ze snów świata”.
- Ale nawet pieśń…
- Zaufaj mi. Vaynei… - spojrzał na
nią – Będziesz mi ufała?
A komentarz z mojej strony? No jak mu mogła nie ufać, skoro byli jedną osobą, hmm.? >.<
heh xd Musiała ufać, jakże inaczej xd A co do piosenki, to okey ;] Napisała bym coś jeszcze, ale tak jakoś nie mam pojęcia co -.- xd
OdpowiedzUsuńNo muzyka naweet spoooko. :)
OdpowiedzUsuńTeż się zgadzam ze musiała zaufać. :D