A więc tak. Na początku powiem, że czeka mnie dość długa przygoda z tą sagą - aczkolwiek wszystkich tomów jest bite 40! Jak za jakiś rok skończę, to zacznę podobną sagę: "Saga o Ludziach Lodu" Margit Sandemo (to już bardziej podchodzi pod fantasy).
A trochę o fabule Raiji.
5-letnia dziewczynka zostaje oddana wędrowcom, aby znaleźli dla niej nowy dom. Kiedy po kilku tygodniach podróży dojeżdżają do miasteczka, w którym mają zamiar sprzedać dziewczynkę, żona ich przewodnika pragnie ją zatrzymać, gdyż nie dawno straciła własną córkę. Ostatecznie wędrowiec się zgadza. Adoptują ją. Mieszka z nimi 5 lat. Wiadomo. Zaczęła dorastać, a wędrowcy mieli również starszego syna. Jednakże on był przeznaczony innej dziewczynie z ich rodu. A niestety między nim a naszą bohaterką zaczęła rodzić się miłość. Ponownie została oddana na targ. Przygarnęło ją starsze małżeństwo... A dalej nie wiem, bo jeszcze nie skończyłam czytać. Ale jak na razie mi się podobaa. ; dd
PS. Jutro będę już mieć czytnikk < 3
niedziela, 29 kwietnia 2012
piątek, 27 kwietnia 2012
Hehe. ; D
Mogę się pochwalić, aczkolwiek wygrałam konkurs plastyczny - międzyszkolny. Niestety nie posiadam zdjęcia dokumentującego moją pracę, ale zapewniam, że taka istnieje. Prezentowała projekt sukni balowej dla Julii z " Romeo i Julia" Shakespiera. Taka różowa z mnóstwem ilości kokard . ; D No i zobaczymy co dostanę za swe starania. >.<
PS. Robię kolejne trzy projekty (mają reprezentować pods.) o ochronie ziemi. I tym razem na pewno cyknę zdjęcie. ; DD
PS. Robię kolejne trzy projekty (mają reprezentować pods.) o ochronie ziemi. I tym razem na pewno cyknę zdjęcie. ; DD
niedziela, 22 kwietnia 2012
the one beside us
tytuł mojego plakatu nawołującego, abyśmy MY, ludzie zjednoczyli się. Aby nie istniały między nami żadne różnice. Tak wgl to on podobno ma jechać na konkurs do Londynu, ale jeszcze nie wiem...
i dawno nie pisałam nic. po prostu nie mam humoru, aby coś względnego stworzyć. trochę szkoda... ale ciężko teraz jest.. ; (
To powrócę do plakatu:
Widzimy napis IMAGINE - tytuł piosenki Beatles'ów (J. Lennona). Pośrodku Pacyfkę, jako znak pokoju. Dookoła niej przykleiłam malutkie flagi, na listkach. Obok fragment z piosenki Eimagine i jej ref po polsku. Niżej jak widać ludzi podających sobie dłonie. A prawie wszystko zrobiłam w atramencie. ; D
Tutaj owa Pacyfka w zbliżeniu...
Zbliżenie nagłówka..
Druga zwrotka w oryginale, a refren po polsku. Trzeba pamiętać, że idzie do Anglików. Żeby tez coś zrozumieli >.<
i dawno nie pisałam nic. po prostu nie mam humoru, aby coś względnego stworzyć. trochę szkoda... ale ciężko teraz jest.. ; (
To powrócę do plakatu:
Tutaj owa Pacyfka w zbliżeniu...
Zbliżenie nagłówka..
Druga zwrotka w oryginale, a refren po polsku. Trzeba pamiętać, że idzie do Anglików. Żeby tez coś zrozumieli >.<
środa, 18 kwietnia 2012
; dd
Ostatnio trochę się zaopuściłam w postach, wiec przydałoby się coś dzisiaj wstawić. Ostatnio nie miałam za dużo czasu i weny, aby coś nowego stworzyć, więc tylko wstawię kolejny fragment Destiny. tak jak mówiłam już w poście zapowiadającym tą powieść, błędów jest masa. Ale teraz nie bd poprawiać. ; pp
O i taka uwaga, dla mniej kumatych. Są zakładki tutaj, wiec zamiast szukać wpisów, całą daną historyjkę znajdziecie w odpowiedniej zakładcee. ; pp
O i taka uwaga, dla mniej kumatych. Są zakładki tutaj, wiec zamiast szukać wpisów, całą daną historyjkę znajdziecie w odpowiedniej zakładcee. ; pp
Seele
szła. Nie wiedziała dokąd. Wiedziała jednak, że musi jak najdalej znaleźć się
od rodzinnego domu. Jeżeli mogła go nazwać rodzinnym. Nie miała tam rodziny.
Chociaż kochała przybranego ojca i siostry. Ale nienawidziła tej starej
wiedźmy.
Przysiadła
przy drzewie. Musiała poskładać myśli. Znajdowała się po za zasięgiem domu. Nie
mogła w to wszystko uwierzyć. „Kim ja naprawdę jestem?” – pytała siebie w
duchu. Nic nie rozumiała. Nagle przypomniała sobie w tajemniczym pakunku od
ojca. Mówił, żeby nie dotykać, ale ciekawość Seele był zbyt wielka. Mimo
przestrogi wyjęła paczuszkę z torby. Zatrzymała oddech i dotknęła tkaninę,
która pieczętowała tajemniczą rzecz. W tym momencie tkanina spaliła się, a
Seele ze strachu odskoczyła, odrzucając tą rzecz. Spojrzała najpierw na swoje
dłonie. Mimo iż cała tkanina spaliła się jednocześnie, jej ogień nie tchnął, co
wydało jej się na wymiar dziwne, gdyż cały czas trzymała ją. Potem na spaloną
tkaninę. Lecz po niej nie został ślad, jednak zostało to co skrywała. Była to
rękojeść. Zwyczajna rękojeść.
-
Po co dał mi rękojeść? Nawet nie miecz. Nie obronie się tym – pomyślała i
zbliżyła się do rękojeści. Nie widząc w niej nic szczególnego wzięła ją do ręki
i bliżej obejrzała. Wtedy zauważyła, że rękojeść bardziej przypomina flet. A
może pół na pół?
-
Dość dziwne – powiedziała Seele do siebie – Jak można grać na rękojeści?
I
wtedy podniosła rękojeść i przyłożyła do ust. Zaczęła grać. I nagle dookoła
niej rozpalił się okrąg. Szczelnie ją otaczając. Przestała ze strachu grać. Nie
wiedziała też jak wydostać się z ognistego okręgu. I w tym momencie z okręgu
uformował się ogromny feniks. Wyleciał w górę. Rozprostował swoje palące się
skrzydła nad Seele i na tle feniksa pojawił się ledwo widoczny chłopak. Miał
zasłonięte pół twarzy czarną chustą, na ramiona miał mocno ściśnięte bandaże.
Na plecach sterczał mu miecz. Seele krzyknęła z przerażenia. Ale to nie był
koniec niespodzianek. Teraz do uszu Seele dotarł przeraźliwy krzyk. Nigdy nie
słyszała niczego podobnego. Przez promienie ognistego okręgu dowidziała
zielone, większe o wiele od zwykłego człowieka potwory – do niczego nie
podobne. To było już o wiele za dużo. Zaczęła krzyczeć. I w tym momencie
przeraźliwie krzyknął feniks nad nią, ogłuszając dziwne stwory, a nie
zagłuszając samej Seele.
Stwory
zaczęły jęczeć z bólu. Były naprawdę szkaradne. Ogromne, łyse. Bez zębów i z
wielkimi pałkami. Skromnie ubrani. Kryjąc tylko dolne części ciała. I do tego
były całe włochate.
Seele
zauważyła co robi w tym momencie Feniks i poczuła dziwną więź z nim, której nie
rozumiała. Złapała mocniej za rękojeść i wtedy feniks wraz z postacią młodego
mężczyzny skierowały się w rękojeści tworząc z nią całość. I nim to się stało.
Seele z dziwnego przymusu zamknęła oczy. Poczuła się nagle lekko. Nie trzymała
już żadnej rękojeści. Nie czuła torby przepasanej przez ramię. Nie czuła nic.
Spróbowała otworzyć oczy. Widziała ciemność. I nagle po raz kolejny pojawił się
feniks. Okrążył ją, a następnie wylądował przed nią. A Seele nie mogła się
nawet ruszyć. Mogła tylko patrzeć. Feniks ponownie rozprostował skrzydła i
pojawiła się postać tajemniczego mężczyzny. Był młodym i ładnym chłopcem. W
wieku Seele. Patrzyli na siebie nic nie mówiąc. Nagle chłopak skłonił się przed
nią. Nic nie mówił, Seele zrozumiała, że nie może mówić i dlatego ma opaskę na
twarzy. Chłopak wstał i cofnął się do feniksa. Ten przymknął skrzydła i Seele
znalazła się w rzeczywistym świecie. Znów
widziała te straszne stwory. Jednakże feniks przestał krzyczeć, a one wróciły
do normalności. Seele zauważyła że tam gdzie powinien widnieć stalowa płyta jej
miecza, palił się wyraźny ogień. Przeraziła się. Jednak nie znała innego
wyjścia z sytuacji, niż użycie tego aby pokonać owe stwory. Bała się odkrycia
drzemiącej w rękojeści mocy. Lecz wzięła duży zamach i zarzuciła płomieniami w
stronę zielonych stworów. Płomienia poleciały posłusznie w kierunku
napastników, parząc ich. A najbliżej stojących poczęły wręcz topić. Seele
zemdliło na ten widok. Zielona skóra, niczym stopiony wosk zaczęła spływać po
ogromnych cielskach dziwnych stworów.
I
nagle Seele zrobiło się słabo. Nie od następujących widoków, tylko tak po
prostu. Kolana zaczęły się pod nią uginać. Powieki powoli zamykały się, mimo
sprzecznej woli dziewczyny. I spadła. Teraz leżała twarzą do błękitnego nieba.
Ogień na około niej zmniejszył się, pozostawiając małe płomyczki i nie
wypalając leśnej trawy. Ostatnie co zdążyła jeszcze zobaczyć, to postać
kolejnego chłopca. Która brała ją na ręce i wtedy Seele zemdlała.
sobota, 14 kwietnia 2012
TUNEL
No więc kolejne opowiadanie - "Tunel" zakochane fantasy. ; dd Na podstawie mojego snu, ale bardziej sprecyzowany. Teraz przedstawię fragment:
Dotykam
swoich miękkich włosów, które falą opadają mi na kolana. Patrzę w lustro
stojące prze de mną i widzę dziewczynę o zielonych oczach i czarnych włosach, która
wciąż rozpacza po zdradzie swojego ukochanego. Selwyn Disarter <choć ja wolę
Sell>, mój narzeczony potrafił tak bezczelnie postąpić ze mną. Poszedł w
zapomnienie z jedną z kobiet na Targu – miejscu gdzie można wszystko kupić,
kobietę najwyraźniej też. Nie mogłam zerwać zaręczyn, to rzecz święta. W naszym
Segmencie, to chłopak wybiera dziewczynę. Kiedy skończy ona 16 lat, związują
się Przysięgą, gdzie należy już do swojego męża do ostatnich dni życia. Kobiety
z Targu, to najczęściej wdowy, które w inny sposób nie potrafią na siebie
zarobić. Młode dziewczyny takie jak ja, kiedy nie zostaną wybrane w wieku 16
lat trafiają do Zakonu – miejsca którego nie darze sympatią, nikt nie wie, co
się dzieje za jego murami. Słyszałam wiele opowieści, ale ile w nich jest
prawdy? Nie chciałabym tam trafić, jednocześnie nie potrafię sobie wyobrazić
dalszego życia z mężczyzną, który tak postępuje jak Sell. Przepraszam, jak
Selwyn – nie mam zamiaru już więcej tak do niego mówić.
- Carrya – słyszę głos mojej matki, który woła mnie z
salonu. Zeskakuję ze stołeczka, na którym dotąd siedziałam i wolno kieruje się
w wyznaczoną stronę. Kiedy już miałam przekroczyć próg, doszedł do mnie szept.
Głos, przez który zbierało mi się na płacz. On tam był. Rozmawiał o czymś z
moją matką. Najgorsze rzeczy zaczęły mi przechodzić przez moja głowę: czy chce
zerwać zaręczyny? czy trafie do Zakonu? a może skończę jak te kobiety na Targu?
Przysunęłam się bliżej ściany i zaczęłam nadsłuchiwać:
- Chciałbym ją już zabrać – odezwał się ten przesłodki głos.
- Czemuż to? – spytała moja matka, a ja wyczułam w jej
głosie nutkę ironii i dociekliwości. Ona też dowiedziała się o tej zdradzie.
Była bardzo zła. Nie potrafiła sobie wyobrazić takiej arogancji w stosunku do jej córki.
- Poniekąd należy już do mnie – Selwyn wydawał się być
cierpliwy.
- Od swych 16 urodzin, jak dobrze pamiętam – matka traciła
spokój.
- Od Spisu – poprawił ją chłopak.
- Który odbędzie się za dwa dni – dorzuciła moja matka, a ja
sobie właśnie uświadomiłam, że ta uroczystość będzie miała teraz miejsce. Co
roku każdy obywatel jest zobowiązany wstawić swój podpis. Młodzi ludzie kierują
się do stoiska, gdzie mają nakaz wpisania siebie jako osoby, która przyjęła
przysięgę lub, która ma dopiero ją podjąć w czasie swych urodzin.
- Czyżby dwa dni stanowiły problem, abym swą wybrankę mógł
zabrać? – nalegał dalej Sell, przepraszam Selwyn.
- Wyłącznie jeżeli ona się zgodzi – oświadczyła zrezygnowana
matka. Wiedziała, że dalsza rozmowa jest bezsensowna. Jeżeli on chciał zabrać
mnie, mógł już to zrobić i nikt nie mógłby mu przeszkodzić. Nagle dochodzi do
mnie sens tych słów. Za chwile ponownie stanę przy nim i tym razem wyjdę już z
tego domu, jako jego własność. Poczułam, że zacznę płakać. Ale nie mogłam dać
tego po sobie poznać. Otrząsnęłam się i lekko pchnęłam drzwi, za którymi stała
moja przyszłość.
czwartek, 12 kwietnia 2012
Sen.
Dzisiaj miałam bardzo ciekawy. I coś wyczuwam, że w między czasie napiszę opowiadanie o nim .; dd
A może tak po krótce opowiem czego bd można się tam spodziewać. ; D
Spis ludności. Nasza bohaterka zawadziła czymś i uciekła na opuszczoną stację, pod którą znajduje się mnóstwo tuneli. Spotyka wówczas swojego byłego chłopaka (niby on też czymś zawadził). Tutaj zaczyna się oczywiście kolejny romans. Ale również na końcu spotka swych przyjaciół. I jeszcze obcą dziewczynę, która omami chłopców i zabierze ich w swoją sektę. Będą chcieli dokonać ofiary spalenia. Ale nasza bohaterka uratuje ukochanego ponad wszystko. ; d
Pomysł nie dopracowany. Ale właśnie takie cuda mi się śniły. ; D
A może tak po krótce opowiem czego bd można się tam spodziewać. ; D
Spis ludności. Nasza bohaterka zawadziła czymś i uciekła na opuszczoną stację, pod którą znajduje się mnóstwo tuneli. Spotyka wówczas swojego byłego chłopaka (niby on też czymś zawadził). Tutaj zaczyna się oczywiście kolejny romans. Ale również na końcu spotka swych przyjaciół. I jeszcze obcą dziewczynę, która omami chłopców i zabierze ich w swoją sektę. Będą chcieli dokonać ofiary spalenia. Ale nasza bohaterka uratuje ukochanego ponad wszystko. ; d
Pomysł nie dopracowany. Ale właśnie takie cuda mi się śniły. ; D
środa, 11 kwietnia 2012
Pisane - Destiny . przeznaczenie
A więc jak wcześniej pisałam, postanowiłam wstawić fragment pierwszej części mojej powieści ; D
Dość dawno ją pisałam, więc proszę o wyrozumiałość za spójność tekstu. Tak samo błędy. Kiedy będę mieć czas poprawię je >.< ale na chwilę obecną, nie dysponuje czasem dla niej.
W dodatku załatwiłam sobie lewą rękę z troszka i gorzej mi się pisze na klawiaturze, ale będzie good. ; d
" Bo my zawsze dajemy radę, nieprawdaż.? " ; //
Dość dawno ją pisałam, więc proszę o wyrozumiałość za spójność tekstu. Tak samo błędy. Kiedy będę mieć czas poprawię je >.< ale na chwilę obecną, nie dysponuje czasem dla niej.
W dodatku załatwiłam sobie lewą rękę z troszka i gorzej mi się pisze na klawiaturze, ale będzie good. ; d
" Bo my zawsze dajemy radę, nieprawdaż.? " ; //
wtorek, 10 kwietnia 2012
Film - "Igrzyska Śmierci"
Haa! W końcu mogłam zobaczyć ten film!
Tata zabrał mnie i młodego. Hah.
Ale teraz poważniej. Spodziewałam się czegoś lepszego. Nie było źle. Ale nie zrównał się z książką. Wiele też ominęli. I to dość ważnych wątków ; /
No i nie pokazali końca tak jak trzeba. No przecież w książce, mu powiedziała, że nie kocha go, a to wszystko było dla sponsorów. A w filmie nic nie powiedziała, tylko skrzyżowała wzrok z Gale'm. No i + dla filmu, bo pokazał ból Gale, kiedy ona całowała się z Peetą >.<
A efekty? Nie potrzebował 3D aby dać popalić. Mój brat cały trząsł się z nerwów. Złapał mnie za rękę. A kiedy wilk wyskoczył, to aż krzyknął. No ale, nie tylko mnie i młodego wywaliło wtedy z foteli. Tylko tata się śmiał >.<
No ale. Czekam na druga część. < 3
A na marginesie, to jeden z aktorów mi się bardzo podobał - Cato. Ale był zarąbiście ładny. No zginął w dość niefortunny sposób, no ale..
Tata zabrał mnie i młodego. Hah.
Ale teraz poważniej. Spodziewałam się czegoś lepszego. Nie było źle. Ale nie zrównał się z książką. Wiele też ominęli. I to dość ważnych wątków ; /
No i nie pokazali końca tak jak trzeba. No przecież w książce, mu powiedziała, że nie kocha go, a to wszystko było dla sponsorów. A w filmie nic nie powiedziała, tylko skrzyżowała wzrok z Gale'm. No i + dla filmu, bo pokazał ból Gale, kiedy ona całowała się z Peetą >.<
A efekty? Nie potrzebował 3D aby dać popalić. Mój brat cały trząsł się z nerwów. Złapał mnie za rękę. A kiedy wilk wyskoczył, to aż krzyknął. No ale, nie tylko mnie i młodego wywaliło wtedy z foteli. Tylko tata się śmiał >.<
No ale. Czekam na druga część. < 3
A na marginesie, to jeden z aktorów mi się bardzo podobał - Cato. Ale był zarąbiście ładny. No zginął w dość niefortunny sposób, no ale..
poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Czytane - "Las zębów i rąk"
"Las zębów i rąk" Ryan Carrie. Jak to powiedziałam: kolejne zakochane fantasy. Jednak bardziej niż w innych utworach czuć mrok sytuacji. A więc trochę o fabule: nasza bohaterka - Mary, mieszka w miasteczku otoczonym siatką, przed typowymi zombie, które tutaj noszą nazwę Nieuświęconych. Podczas tzw. godów, nikt nie chce wybrać Mary, więc brat w akcje zemsty (że pozwoliła matce odejść do Nieuświęconych) wysyła ją do Sióstr (odpowiednik Zakonu) i tam zaczyna się cała akcja przeplatana myślą o ucieczce w inny świat, przeszłością a miłością do dwóch braci. Więc miłego czytania. ; d
niedziela, 8 kwietnia 2012
Tośkaa < 3
Piszę, bo mi się trochę nudzi. W najbliższym czasie wstawię parę fragmentów z mojej powieście "Destiny . przeznaczenie" . Dawno jej nie kontynuowałam, ale w przyszłym czasie może się to zmienić. Teraz bardziej się skupiam na Artifical Planet. Mam jeszcze parę utworów swojego autorstwa, ale nie są ukończone. A jak potwornie już zacznie mi się nudzić to stworze okładkę dla AP. ; )
Pozdrawiam Anię. i Wesołych Świąt . ; D
Piszę, bo mi się trochę nudzi. W najbliższym czasie wstawię parę fragmentów z mojej powieście "Destiny . przeznaczenie" . Dawno jej nie kontynuowałam, ale w przyszłym czasie może się to zmienić. Teraz bardziej się skupiam na Artifical Planet. Mam jeszcze parę utworów swojego autorstwa, ale nie są ukończone. A jak potwornie już zacznie mi się nudzić to stworze okładkę dla AP. ; )
Pozdrawiam Anię. i Wesołych Świąt . ; D
sobota, 7 kwietnia 2012
Czytane - "Troja . Pan Srebrnego Łuku"
"Troja . Pan Srebrnego Łuku" Davida Gemmella. Przyznaję, że dawno nie sięgnęłam po tą książkę mimo, iż trzymam ją teraz na kolanach, gdyż uważam, że warta jest tego, aby ja opisać. Była moją pierwszą książką, którą dostałam. Chociaż wiem, że gdyby mój ofiarodawca wiedział jaką książkę mi dał, nie zrobiłby tego. Dostałam ją w wieku ok. 12 lat. Ale nie interesowała mnie, gdyż uznałam, że będzie to głupia książka historyczna. Dopiero w wieku 15 lat (czyli wcale tak nie dawno , pół roku temu) sięgnęłam po nią. Już z początku zdziwiłam się tym, czym sobą prezentowała. Nie jest to książka, dla ludzi z "małą" głową. Bardzo dużo bohaterów, wydarzeń, ciągły zwrot akcji. Do tego ocenzurowane sceny. Tak jak już wspominałam. Myślałam, że będę mieć do czynienia z książką historyczną. Natomiast Gemmell zrobił coś niesłychanego. Zmienił historię. Stworzył świat od nowa.
Troja to trylogia. Przeczytałam wszystkie części. A każda następna jest ciekawsza od poprzedniej. Nic innego mi nie pozostaje, jak zachęcić was do czytania. ; D
Troja to trylogia. Przeczytałam wszystkie części. A każda następna jest ciekawsza od poprzedniej. Nic innego mi nie pozostaje, jak zachęcić was do czytania. ; D
Artifical Planet - zapowiedź
Artifical Planet - czyli zapowiedź mojej nowelki ; d.
A zaczęło się tym, że miałam napisać opowiadanie science-fiction na polski. Teraz widzimy efekty. ; d W przyszłym czasie stworzę z tego prawdziwą nowelkę ; D
A zaczęło się tym, że miałam napisać opowiadanie science-fiction na polski. Teraz widzimy efekty. ; d W przyszłym czasie stworzę z tego prawdziwą nowelkę ; D
Siedzę w oknie i patrzę na
otaczający mnie świat. Ale czy to ten prawdziwy? Dobrze wiem, że nie. Moja
planeta nie jest prawdą. Nie stworzyła jej przyroda, stworzył ją człowiek. Tak
bardzo chciał być bliżej Słońca, tak bardzo chciał nad nim zapanować… Spoglądam
w Niebo. Ale czy jest to prawdziwe Niebo? Chyba takie samo jak nasza Planeta.
Tłumaczą nam, że dzięki niej możliwe jest przeżycie w tak bliskiej odległości
od Słońca. Na niebieskiej poświacie
rozciągającej się nad moją głową widzę inne planety, ale te prawdziwe. Małego
Merkurego, który zaopatruje naszą Planetę w środki potrzebne do życia. Dalej
Wenus, zwaną krainą zakochanych. Byłam tam raz, chociaż nie zauroczyła mnie
swoją gościną. Patrzę dalej: Ziemia. Skupiam na niej dłużej wzrok. W
dzisiejszych czasach mało znacząca planeta, chociaż na historii uważana jest za
Matkę naszego gatunku. Przyglądam jej się. Nasze prowizoryczne Niebo pokazuje
planety w dość dużej skali, więc mogę się jej lepiej przypatrzyć. Dlaczego to
robię? Czemu nagle zaczęłam zastanawiać się nad bytem tej małej planety? Otóż
ponownie zostaje wysłana na Wymianę Międzygalaktyczną. Czyli tydzień pobytu na
wybranej odgórnie planecie. Dzieci z arystokratycznych rodzin co roku mają
możliwość Podróży (nazywam tak czas pobytu na Wymianie) do obcych planet w
ramach edukacyjnych. Mój ojciec jest Głównodowodzącym Inżynierii naszej
Planety, dlatego przysługuje mi takie prawo. A dzisiaj mam dzień odjazdu. Spoglądam
na swój pokój. Moje roboty spakowały mi już najpotrzebniejsze rzeczy. Spoglądam
w kąt pokoju. Leży tam mój mały robocik – Cyber Pies 4000v Premium. Następna
imitacja. Tym razem zwierzęcia. Nigdy nie widziałam żadnego psa. Chyba, że w
książkach. Mój Cyber Pies jest w spoczynku. Podłączony do gniazdka ładuje się,
aby nie brakło mu energii podczas Podróży. Staruszek ma już swoje lata. Parę
dni temu musiałam go oddać do naprawy, bo odpadło mu jedno ucho. Od tej pory
poinformowano mnie, że będzie pobierał więcej energii. Więc pozwalam mu teraz
na jej wyższą dawkę. Tata zaproponował mi nowego Cyber Zwierzaka, ale uparłam
się, że ma zostać, a on nie protestował. W końcu dostałam go od mamy, kiedy
byłam malutka. To jedyna rzecz, która mi ją przypomina po śmierci. Zeskakuję z
okna i idą w stronę drzwi.
- Helios – wołam Cyber Psa po imieniu, które dostał na cześć
greckiego tytana, który uosabiał się ze Słońcem. Widzę jak z gniazdka wychodzi
mały kabelek i chowa się w blaszanym ciele mego Cyber Psa, a następnie zielone
lampki, zastępujące mu oczy, patrzą na mnie wyczekująco. Jedną z ciekawych
funkcji tych urządzeń są właśnie oczy. Mój Cyber Zwierzak został tak
zaprogramowany, aby w pewnym stopniu pokazywać swoje uczucia. Chociaż, według
mnie ten Cyber Pies posiada więcej uczuć niż niejeden mieszkaniec Planety. A
oczy właśnie wskazują na uczucia tych robotów. Zielony kolor lampek wykazuje
zainteresowanie, niepewność. Żółty – szczęście. Czerwony – złość. Czarny –
nienawiść lub smutek. Oczy moje Cyber Psa świecą na zielono. Często właśnie ten
kolor faworyzuje w uczuciach Heliosa. Niektórzy uważają, że jako przestarzała
maszyna nie rozróżnia uczuć i może okazać się niebezpieczna, ale ja wiem, że
Helios – wrażliwy na moje humory, nie potrafi w inny sposób wykazać zainteresowania
moją osobą.
- Jedziemy na dół – informuje go, a on powoli macha do mnie
swym metalowym ogonkiem. Jest cały biały – czyli taki jak chciałam. Ma tylko
czarne jak węgielki uszy. Jest malutkim robocikiem. Większość Cyber Psów moich
znajomych jest większa od nich samych, ale ja wolałam zostać przy wersji mini.
Na szyi ma dekoracyjny radio-odbiornik z wyrytymi złotymi literami swoje
imienia.
Staję przed drzwiami, a one mechanicznie otwierają się i
przepuszczają w ogromny korytarz. Nie robi na mnie szczególnego wrażenia.
Wszystko tutaj jest takie samo. Nic się nie zmienia. Nawet kolory ścian są
takie same – białe. W korytarzu jest pusto. Kiedy byłam na Wenus, ściany domów
uginały się dosłownie od dodatków przypinanych do ścian: obrazków, dywanów,
fotografii. Tam ludzie przypinali wszystko co mieli pod ręką. Na Artifical
Planet nie ma takich zwyczajów. Dlatego nasza Planeta uchodzi na zimną, mimo
tak bliskiego kontaktu ze Słońcem. Wraz z Heliosem przechodzimy na drugi koniec
korytarza. Przed nami otwierają się srebrne drzwi windy. Wchodzimy do metalowej
skrzynki, a głos komputera wita się z nami.
- Dzień dobry, panienko Sanny. Na które piętro sobie
panienka życzy jechać? – uprzejmie pyta.
- Mam na imię Sann, głupi robocie – irytuję się, gdyż musze
jej to powtarzać za każdym razem, kiedy mam zamiar użyć windy – Na 00.
Czuję jak winda się przesuwa, a po chwili znajduje się na
Segmencie 00, gdzie powinien oczekiwać mnie mój ojciec.
Mimo to spotykam Robot Nanie –moją opiekunką po śmierci
matki, a mimo upływu czasu, ojciec zostawił ją w naszym domu, póki dysk sam jej
nie padnie. W stosunku do niej jest bardzo sentymentalny.
- Witam, panienko Sann – mówi i lekko przechyla się do
przodu. Kiedyś witała mnie lekkim
ukłonem. Teraz jej stare receptory nie pozwalają na to, a upiera się, że nie
potrzebuje nowych. Należy do samowolnych
robotów, więc ojciec szanuje jej decyzje.
- Gdzie mój ojciec, droga Cyber Nianiu? Miał tu mnie
oczekiwać.
- Musiał stawić się w Gangalionie. Pilne wezwanie. Za parę
dni ludność zacznie osiedlać Uran, a pan Syriusz musi nadzorować plany budowy –
wytłumaczyła Niania. Nie jestem ucieszona tym faktem. Chciałam, aby ojciec
towarzyszył mi przed Podróżą. Chociaż wiem, że teraz, kiedy nasz gatunek
zasiedla nową planetę, jej organizacja jest ważniejsza niż odprowadzenie ma nie
Statek. Mimo to, nie lubię Gangalionu. Zabiera większość czasu ojcu, który
powinien być przy mnie, a ciągle jest w Gangalionie. Jest to centrum naszej Planety,
a zarazem Kierownictwo Drogi Mlecznej – naszej galaktyki. W dodatku na urzędach
zasiadają puszyści faceci, bez krzty rozumu, którzy nakazują nam śmiać się z
ich małostkowych żartów.
- A więc kto odwiezie mnie na statek? – pytam zrezygnowana
Cyber Niani.
- Karpo, narzeczony panienki – informuje mnie robot, a ja ze
świstem wypuszczam powietrze z płuc. Karpo Once – krewny mojej matki. Zanim się
urodziłam postanowiono, że będę jego przyszłą żoną. Nic dziwnego. W sferze
arystokracji to rodzice wyszukują nam
małżonków. Nie lubię Karpo, chodź ojciec mówi, że to bardzo dobra partia. Jest
przystojny, wysoki, elegancki, umie się wysławiać, ale brak mu tego czegoś,
abym to ja mogła mu ulec. Więc, póki nie osiągnę dojrzałości, postanowiliśmy
pozostać w stosunkach przyjacielskich. Jedyną zaletą jaką widzę w tym chłopaku,
jest jego nazwisko. Nie chodzi mi o jego majątek. Po prostu jestem rada, że w
przyszłości będę mogła posiadać nazwisko, takie jak moja matka. A moje dzieci
będą nosiły imiona księżyców Jowisza, tak jak Karpo czy moja matka – Ananke.
- Panicz czeka – Cyber Niania wskazuje mi szklane drzwi, za
którymi znajduje się mój przyszły mąż. Kiwam tylko jej i odchodzę w jego
stronę.
Szklane drzwi rozwarły się przede mną, a ja wyszłam na
Atmosferę – kolejny sztuczny twór naszej Planety. Na Wenus nie potrzebowali
tylu wynalazków, a my żyjemy w całkowicie sztucznym świecie.
Słysząc szelest otwierających się drzwi, Karpo szybko
zwrócił się w moją stronę. Podszedł blisko mnie i jak zwykle, ujął mnie za rękę
i pocałował. Jest to miły gest. Na innych planetach również go powtarzają,
dlatego jako nieliczny nie jest dla mnie sztuczny. Mimo to, inny czynnik może
na to wpływać. Ród Once wywodzi się z dalekiego Jowisza. Byli pierwszymi
ludźmi, którzy zamieszkali go po zamarznięciu gazu z którego był zbudowany.
Dlatego też gesty Karpo wydają mi się takie prawdziwe. Dobrze też wiem, że
jestem jedyną osobą, która trzyma go na tej planecie. I bardzo dobrze wiem, że
po naszym małżeństwie przeniesiemy się na Jowisz, gdzie spędzę ostatnie dni
mojego życia i już nigdy nie zobaczę Artifical Planet. Nie lubię tej
sztuczności. Jednak wychowałam się tutaj i trudno jest mi zrozumieć, że kiedyś
będę musiała opuścić to miejsce.
Karpo bierze mnie za rękę i prowadzi do Kabiny – pojazdu
elektrycznego, którym poruszamy się po Planecie. Otwiera przede mną klapę i
pomaga mi wejść do środka. Usadawiam się na fotelu i patrzę w przestrzeń przez
szklaną szybę Kabiny. Rozmyślam, że za parę godzin zobaczę Matkę Artifical
Planet – Ziemię.
Czytane - "Hobbit, czyli tam i z powrotem"
"Hobbit, czyli tam i z powrotem" J.R.R. Tolkiena. Powieść fantasy, która zapoczątkowała znaną wszystkim serie "Władcy Pierścieni". Już tutaj poznajemy Gandalfa. Głównym bohaterem jest Bilbo Baggins, wuj Frodo. To właśnie on był znalazcą przesławnego pierścienia. Akcja książki ma miejsce, kiedy to jeszcze Bilbo był młodym hobbitem. Nie lubił przygód i nie opuszczał swojej ukochanej norki. Pewnego dnie spotyka Gandalfa. Ten nakłania go do uczestnictwa w wyprawie razem z krasnoludami (Thorin, Kili, Fili, Dwalin, Balin, Kili, Fili, Dori, Nori, Ori, Oin, Gloin, Bifur, Bofur, Bombur). Bilbo ostatecznie godzi się i w czasie wyprawy widzimy jak zmienia się charakter małego hobbita. Odtąd był odważny i waleczny. Podoba mi się również motyw Smoka. Ale więcej już nic nie mówię. Sami poczytajcie. ; d
Czytane - "Igrzyska Śmierci"
"Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins to niesamowita książka, która urzekła mnie wszystkich do czego słowa są zdolne. Jestem wielkim fanem Harrego Pottera, a po przeczytaniu tej powieści oznajmiłam, że "Igrzyska" przejęły po nim koronę. Przyznam się, że po przeczytaniu nie mogłam spać w nocy. ; d Zakończenie mnie urzekło i obawiałam się kolejnych tomów. A teraz krótko o fabule książki <z okładki> :
Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w Głodowych Igrzyskach, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję.
Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny - musi troszczyć się o młodszą siostrę i chorą matkę, a jest to prawdziwa walka o przetrwanie...
A więc jeszcze dodatkowy komentarz ode mnie. < skoro nie czytałeś/aś książki to pozostań tutaj ; d >
Od początku książki byłam całym sercem przy Gale'u. Oczywiście niekiedy zmieniało mi się, wówczas kiedy przebywała z Peetą. Jednak po przeczytaniu całej serii uważam za niesprawiedliwe, że Gale został opuszczony. Rozumiem, że i dla niego było trudno, w końcu prawdopodobnie z jego winy zginęła Prim, ale to nie tak powinno być. Przecież Katniss prawie całe życie z nim spędziła. Byli dla siebie własnym światem. Więc kiedy ostatecznie Katniss została z Peetą, był to dla mnie szok. A najgorzej było mi przyjąć do świadomości, że z Gale'm już nigdy nie dane jej się było zobaczyć, nigdy nie porozmawiać. Ale kocham tą książkę za swoją szczerość...
Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w Głodowych Igrzyskach, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję.
Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny - musi troszczyć się o młodszą siostrę i chorą matkę, a jest to prawdziwa walka o przetrwanie...
A więc jeszcze dodatkowy komentarz ode mnie. < skoro nie czytałeś/aś książki to pozostań tutaj ; d >
Od początku książki byłam całym sercem przy Gale'u. Oczywiście niekiedy zmieniało mi się, wówczas kiedy przebywała z Peetą. Jednak po przeczytaniu całej serii uważam za niesprawiedliwe, że Gale został opuszczony. Rozumiem, że i dla niego było trudno, w końcu prawdopodobnie z jego winy zginęła Prim, ale to nie tak powinno być. Przecież Katniss prawie całe życie z nim spędziła. Byli dla siebie własnym światem. Więc kiedy ostatecznie Katniss została z Peetą, był to dla mnie szok. A najgorzej było mi przyjąć do świadomości, że z Gale'm już nigdy nie dane jej się było zobaczyć, nigdy nie porozmawiać. Ale kocham tą książkę za swoją szczerość...
Przywitanie.
A więc tak. Moja koleżanka Dominika zainspirowała mnie abym i ja stworzyła swojego bloga. Domi wstawia tam swoje wszelkie projekty, więc czemu i nie ja? I tak właśnie powstał ten blog. I ja tu będę wstawiać moją wszelką "twórczość", więc chyba wcale nie będzie tak źle. ; D
No to pozdrawiam na zakończenie Dominikę , i zaczynam pracę nad tym blogiem. ; D
Blog Dominiki
No to pozdrawiam na zakończenie Dominikę , i zaczynam pracę nad tym blogiem. ; D
Blog Dominiki
Subskrybuj:
Posty (Atom)