Dotykam
swoich miękkich włosów, które falą opadają mi na kolana. Patrzę w lustro
stojące prze de mną i widzę dziewczynę o zielonych oczach i czarnych włosach, która
wciąż rozpacza po zdradzie swojego ukochanego. Selwyn Disarter <choć ja wolę
Sell>, mój narzeczony potrafił tak bezczelnie postąpić ze mną. Poszedł w
zapomnienie z jedną z kobiet na Targu – miejscu gdzie można wszystko kupić,
kobietę najwyraźniej też. Nie mogłam zerwać zaręczyn, to rzecz święta. W naszym
Segmencie, to chłopak wybiera dziewczynę. Kiedy skończy ona 16 lat, związują
się Przysięgą, gdzie należy już do swojego męża do ostatnich dni życia. Kobiety
z Targu, to najczęściej wdowy, które w inny sposób nie potrafią na siebie
zarobić. Młode dziewczyny takie jak ja, kiedy nie zostaną wybrane w wieku 16
lat trafiają do Zakonu – miejsca którego nie darze sympatią, nikt nie wie, co
się dzieje za jego murami. Słyszałam wiele opowieści, ale ile w nich jest
prawdy? Nie chciałabym tam trafić, jednocześnie nie potrafię sobie wyobrazić
dalszego życia z mężczyzną, który tak postępuje jak Sell. Przepraszam, jak
Selwyn – nie mam zamiaru już więcej tak do niego mówić.
- Carrya – słyszę głos mojej matki, który woła mnie z
salonu. Zeskakuję ze stołeczka, na którym dotąd siedziałam i wolno kieruje się
w wyznaczoną stronę. Kiedy już miałam przekroczyć próg, doszedł do mnie szept.
Głos, przez który zbierało mi się na płacz. On tam był. Rozmawiał o czymś z
moją matką. Najgorsze rzeczy zaczęły mi przechodzić przez moja głowę: czy chce
zerwać zaręczyny? czy trafie do Zakonu? a może skończę jak te kobiety na Targu?
Przysunęłam się bliżej ściany i zaczęłam nadsłuchiwać:
- Chciałbym ją już zabrać – odezwał się ten przesłodki głos.
- Czemuż to? – spytała moja matka, a ja wyczułam w jej
głosie nutkę ironii i dociekliwości. Ona też dowiedziała się o tej zdradzie.
Była bardzo zła. Nie potrafiła sobie wyobrazić takiej arogancji w stosunku do jej córki.
- Poniekąd należy już do mnie – Selwyn wydawał się być
cierpliwy.
- Od swych 16 urodzin, jak dobrze pamiętam – matka traciła
spokój.
- Od Spisu – poprawił ją chłopak.
- Który odbędzie się za dwa dni – dorzuciła moja matka, a ja
sobie właśnie uświadomiłam, że ta uroczystość będzie miała teraz miejsce. Co
roku każdy obywatel jest zobowiązany wstawić swój podpis. Młodzi ludzie kierują
się do stoiska, gdzie mają nakaz wpisania siebie jako osoby, która przyjęła
przysięgę lub, która ma dopiero ją podjąć w czasie swych urodzin.
- Czyżby dwa dni stanowiły problem, abym swą wybrankę mógł
zabrać? – nalegał dalej Sell, przepraszam Selwyn.
- Wyłącznie jeżeli ona się zgodzi – oświadczyła zrezygnowana
matka. Wiedziała, że dalsza rozmowa jest bezsensowna. Jeżeli on chciał zabrać
mnie, mógł już to zrobić i nikt nie mógłby mu przeszkodzić. Nagle dochodzi do
mnie sens tych słów. Za chwile ponownie stanę przy nim i tym razem wyjdę już z
tego domu, jako jego własność. Poczułam, że zacznę płakać. Ale nie mogłam dać
tego po sobie poznać. Otrząsnęłam się i lekko pchnęłam drzwi, za którymi stała
moja przyszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ładnie proszę o komentarzyyk. ; d