ZŁAMANY ARTEFAKT
PROLOG
- Kimże ty jesteś? – wrzasnął Gorgar. W odpowiedzi usłyszał
tylko szyderczy śmiech postaci, która wyłoniła się z cienia rzucanego przez
szare budynki. Byli sami w zaułku. Nikt nie mógł im przeszkodzić.
- Nie zbliżaj się do mnie – krzyk Gorgara przypominał
rozpacz – Czego ode mnie chcesz?
Vruet z uśmiechem stanął przed Gorgarem. Jego jasne włosy
rozstrzępił wiatr, który teraz bawił się jego białym płaszczem, opiętym z tyłu
wieloma pasami.
- Niee. Proszę – Gorgar zaczął płakać – Nie ty!
- Czy tak zachowuje się Dziesiąty Członek Rankingu? – spytał
słodko Vruet, a następnie zaśmiał się gardłowo. Szloch Gorgara nasilił się.
- Czemu to robisz? Czemu niszczysz Artefakty? – wychlipał
mężczyzna. Łzy opadły na jego grube policzka.
- Czemu, się pytasz. Zaraz ci powiem – zbliżył się do
Gorgara – Imraandile musi się czymś posilać. Nic jej bardziej nie smakuje niż
dusza przegranego Artefaktu – i znów poniósł się po murach śmiech.
- Nie, nie, nie – powtarzał Gorgar.
Vruet złapał go za kołnierz i wzniósł ku górze. Mimo wagi
płaczącego mężczyzny, nie sprawił mu kłopotu. Gorgar złapał tłustymi rękoma
nadgarstki młodego mężczyzny, jednak jego uścisk nie dał się załamać.
- Wystaw swój Artefakt – syknął mu Vruet – inaczej cię
zabije.
Puścił Gorgara i odsunął się od niego. Ten złapał za swój
gruby kark, aby ujarzmić ból, który zadał mu Vruet.
- Walcz – warknął Vruet.
Gorgar podskoczył na dźwięk jego słowa i począł zdejmować z
tłustego palca Artefakt. Oko pierścienia przedstawiało pszczołę, której
kończyny przypominały dwie wielkie igły. Kiedy w końcu udało mu się uwolnić
Artefakt, drżącym ruchem skierował oczko w stronę Vruet’a.
- Hi… Hiltla – zajęczał się Gorgar zanim wypowiedział imię
swojego stwora. Przed nimi pojawiła się ogromna pszczoła, taka jaką ukazywał
pierścień.
Vruet zaśmiał się znacząco. Gorgar nie był godnym
przeciwnikiem. Dziesiąte Miejsce było wysokie, jednak jego umiejętności nie
były go warte. Hiltla mogła mieć jakąś moc, jednak nie zagrażała potędze
Imraandile. Stanowiła dla niej jednak wartościowy pokarm. Wystarczyło, że moc
Imraandile przełamie pierścień, wówczas będzie mogła pochłonąć dusze wielkiej
pszczoły. Gorgar zginie wraz z Artefaktem, ale to już nie obchodziło Vruet’a.
Ważna teraz była tylko dusza Hiltly.
Vruet sięgnął po łańcuch opadający mu luźno na płaszcz. W
czarnym ametyście wyrzeźbiono niewielką postać w suknie. Chłopak wysunął kamień
przed siebie. Powierzchnia na której stali lekko zadrżała i pojawiła się nad
nią gęsta, fioletowa mgła sięgająca kolan. Z niej powoli zaczynała się formować
postać, która zwała się Imraandile. Był to zakapturzony stwór. Kaptur i sukno
było ciemno fioletowe i mocno zniszczone. Wielkie rękawy niknęły w mgle. Twarz
również zostawała zakryta. Usta przesłaniał wysoki kołnierz sukna. Oczy były
wielkie i ciemne. Powieki ciężkie i opadające. Reszta twarzy, która pozostawała
odkryta była umalowana nieokreślonymi znakami.
Gorgar zadrżał.
- Przywitaj się z moją piękną Imraandile – słodko przemówił
Vruet.
Jednak tłusty mężczyzna podniósł rękę na której miał
Artefakt ku górze.
- Jestem Dziesiąty w Rankingu. Ktoś taki jak ty nie może mi
zagrozić. Nie jesteś nawet w pierwszej pięćdziesiątce abym się ciebie bał! – ryknął Gorgar przepełniony
nagłą odwagą.
Vruet ponownie zaśmiał się gardłowo.
- Myślisz, że potrzebuję jakiegoś Rankingu aby być
najlepszy? Dzięki takim jak ty moja Imraandile jest tylko silniejsza. Ranking
tworzą głupcy i słabeusze. Ja się nimi karmie, nie walczę!
Gorgar skulił się na jego słowa. Wiedział do czego prowadzi
spotkanie z Vruetem i jego straszną Imraandile. Słyszeli już o nim wszyscy. O
jego mocy. W jakim stylu rozbija wszystkie napotkane Artefakty i zabiera dusze
potworom i życie ich panom. Ale nigdy Vruet nie zbliżał się do Rankingowej
Dziesiątki, zbudowanej z najlepszych graczy. Zasady tego świata zezwalały na zgrozę
jaką prowadził. Jedynie ktoś musiał złamać jego własny Artefakt. Ale nawet
Dziesiątka nie zdobyła się na to.
- Nie mam dla ciebie zbyt wiele czasu – ton głosu Vrueta
przepraszał – Więc chcę szybko to zakończyć, jeżeli pozwolisz. Imraandile,
zabierz Hiltle do Ostatniego Wymiaru – jego głos wciąż brzmiał słodko.
Imraandile zaczęła wracać w mgłę. Jedyne co dało się
usłyszeć to nerwowy świst skrzydeł Hiltly. Wszystko trwało na jedno uderzenie serca.
Duch Vrueta wyłonił się tuż przed Hiltlą. Imraandile uniosła dłonie w górę,
pozwalając aby rękawy sukna otoczyły ciało pszczoły. Następnie pociągnęła
stwora Gorgara w mgłę jednocześnie przełamując jego Artefakt. Szklane oczko
roztrysnęło się na miliony kryształów. Jego właściciel zdążył złapać się za
bolące serce, kiedy upadł twarzą w mgłę. Vruet odwrócił się i odszedł
pozostawiając Imraandile i jej zdobycz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ładnie proszę o komentarzyyk. ; d